Kilka tygodni temu, wraz z moją koleżanką, zastanawiała się ile w dzisiejszych Chinach jest Chin, tych o których uczyłyśmy się na lekcjach historii, czyli na ile przetrwała kultura Chińska w życiu społecznym Chińczyków. Chiny z po rewolucji kulturowej znamy głównie z wiadomości politycznych i ekonomicznych. Ale czy, mimo zmian społecznych, które przyniosła rewolucja, odwiedzając Chińskie miasta, można poczuć ducha historii, tak jak w Indiach, czy Kambodży?
Nie pozostało nam nic innego, jak tylko wybrać się do jednej ze starszych sąsiadujących z Hong Kongiem metropolii, czyli Guangzhou, zwanego Kanton (dalej będę używała oryginalnej Chińskiej nazwy miasta Guangzhou, którą wymawia się tak jak w języku polskim “Guandziou”).
Południowa brama Chin
Guangzhou jest dzisiaj jednym z trzech największych miast w Chinach (po Pekinie i Szanghaju), oraz stolicą prowincji o tej samej nazwie. W niedalekim sąsiedztwie powstają jednak nowe, konkurencyjne metropolie, takie jak Shenzhen o podobnym znaczeniu ekonomicznym. Przybliżona całkowita liczba mieszkańców delty rzeki Perłowej, czyli terenów między miastami Guangzhou i Shenzhen to ponad 44 milionów (to tak jakby ścisnąć wszystkich Polaków i na terenie tylko województwa kujawsko-pomorskiego). Guangzhou wyróżnia się jednak swoją długą historią. Niegdyś było nazywane południowa bramą do Chin i to tu zaczynał się Chiński szlak jedwabny. Przez stulecia kupcy z całego świata trafiali do lokalnego portu, aby zakupić wytwarzany na miejscu jedwab, oraz handlować innymi towarami.
Legenda o początkach szlaku jedwabnego
Pod koniec drugiego wieku przed naszą erą, do całkiem sporego jak na ówczesne czasy miasteczka Panyu, trafił wysłannik cesarza Wudi, Zhang Qian. Ten sam, który podróżując na północ przyniósł do Chin pierwsze informacje o istnieniu takich państwach jak Persja, czy Rzym (jednym słowem ważna postać historyczna). Tym razem Zhang Qian miał udać się na poszukiwanie źródeł Żółtej rzeki. Płynąc swoją tratwą zatrzymał się w miejscu, gdzie zobaczył dość solidne zabudowania, a między nimi piorącą ubrania kobietę. Zauważył, że podczas prania używa ona kamienia, o dziwnej barwie i dziwnym kształcie. Zaintrygowany zapytał ją, co to za kamień i do czego służy. Ona wyjaśniła mu, że to kamień używany przez lokalnych tkaczy do produkcji jedwabnych tkanin i oddała mu go na pamiątkę. Zhang Qian, udał się więc do pobliskiej fabryki przyjrzeć się procesowi produkcji, oraz efektom pracy tkaczy. Zobaczony tam jedwab, dziwne kamienie używane do produkcji, oraz poznana wcześniej kobieta zrobiły na nim takie wrażenie, że po kilku latach powrócił do miasta Panyu i rozbudowała jego zakłady tkackie. Razem z nim do lokalnego portu dotarli Chińscy kupcy, którzy rozpoczęli eksport towarów na inne regiony świata. Trzy wieki później Panyu zmieniło nazwę na Guangzhou, a popularność produkowanego tu jedwabiu nie słabła. Dzisiaj lokalni rzemieślnicy, co roku świętują urodziny Zhang Qian, aby uczcić jego wpływ na rozwój miasta.
Poczuć ducha tradycji w nowoczesnym mieście
Wyjeżdżając rano pociągiem z Hong Kongu do Guangzhou, planowaliśmy zwiedzić kilka lokalnych zabytków, pospacerować po Chińskich ogrodach, oraz odwiedzić kilka większych świątyń. W centrum miasta jest parę uliczek ze starą kolonialną zabudową (z czasów wpływów Brytyjskich), oraz niskimi domkami z szarej cegły, charakterystycznymi dla Chińskiej architektury.
Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od taoistycznej świątyni Wu Xian Guan. Do otaczających ją ogrodów przychodzi dużo rodziców z małymi dziećmi. Przychodzą tu też starsi ludzie spędzić czas towarzysko. Chińscy seniorzy są bardzo aktywni społecznie. Spędzają dużo czasy w parkach i ogrodach publicznych, gdzie przychodzę pograć w gry planszowe, poplotkować, pograć na instrumentach, a nawet potańczyć lub poćwiczyć w grupach.
Niedaleko Wu Xian Guan odwiedzamy jeden z najstarszych w Chinach (oryginalny budynek z VII wieku) Meczet Huaisheng. W tej okolicy jest sporo sklepików i straganów z Chińskimi “specjałami” i herbatą. Sprzedawcy czekając na klientów, czasu i grają w karty lub gry planszowe, tak jak pewnie robili to przez wieli.
Następnie zwiedzamy poświęconą przodkom (w tym wcześniej wspomnianemu Zhang Qian) świątynię Jinlun Hall. Tu dowiadujemy się nieco o przeszłości miasta i szlaku jedwabnym. Ogólnie w mieście znajduje dużo źródeł informacji o jego historii z czasów cesarstwa.
Niedaleko hali Jinlun, odwiedzamy 1500 letnią buddyjską świątynie Hualin. Widzimy w niej wielu modlących się mnichów, oraz zwykłych wiernych. Ludzie przychodną tu z darami, poświecić jedzenie, ale również zrelaksować się i w ogrodzie poćwiczyć jogę.
Kolejną, zwiedzoną przez nas świątynię Chen, odwiedza również sporo Chińskich turystów z poza miasta. Na jej terenie znajduje się muzeum, w którym wystawione są dzieła sztuki wytworzone z kości słoniowej. To świątynia akademicka, gdzie głównie członkowie rodziny Chen przygotowywali się do egzaminów państwowych. Przed wejściem do głównego budynku spotkaliśmy dużą grupę studentów, którzy spontanicznie urządzili pokaz tradycyjnego chińskiego tańca, pewnie z okazji zdanego egzaminu.
Buddyjski klasztor Guangxiao si, czyli kolejne odwiedzone przez nas miejsce, to chyba najstarsze miejsce kultu buddyzmu w prowincji Guangzhou. Kiedyś w tym miejscu znajdowała się książęca willa, wybudowana 2 wieku p.n.e. Następnie w roku 401 buddyjski mnich przebudował ją na świątynie i założył tu klasztor. Dzięki bliskości międzynarodowego portu, szybko stał się on centrum wymiany kultu religii buddyjskiej z Indiami. Dzisiaj to również bardzo licznie odwiedzane miejsce przez Chińskich turystów.
Na koniec dnia odwiedziliśmy jeszcze jedną starą buddyjską świątynie z 6 wieku, zwaną Świątynią Sześciu Banianów. Zajmuje ona niewielki obszar, w porównaniu z poprzednimi i była wielokrotnie przebudowywana, ale również tutaj czuć obecność modlących się wiernych i wciąż żywy jest kult religijny.
Z pewnością rewolucja kulturowa zmieniła wiele w życiu społecznym mieszkańców Chin. Trudno jest jednak mówić, o tym aby wynikające z tradycji przyzwyczajenia przestały istnieć w życiu codziennym. Podczas naszej krótkiej wizyty, chcieliśmy zobaczyć, czy zwykły turysta odwiedzając takie miasto jak Guangzhou, ma szansę poczuć ducha historii i długowiecznej kultury tego kraju. Ja zaryzykowała bym stwierdzenie, że nie mniej niż w innych odwiedzanych przez nas krajach, a być może bardziej niż w zglobalizowanych pastwach Europy Zachodniej. Oczywiście to są tylko moje subiektywne odczucia, ale nie mniej, ta krótka podróż zmotywowała nas do dalszego poszukiwania “Chin w Chinach” i eksplorowania innych miast Państwa Środka. Tak więc czas planować kolejne wypady 😉
Ze specjalną dedykacją dla przyjaciół, którzy zastanawiają się, czy Chiny są nadal Chinami z ich całą spuścizną kulturową.
Rady praktyczne dla odwiedzających Guangzhou:
- Guangzhou to ważny ośrodek przemysłowy w Chinach, więc większość odwiedzających z Polski będzie pewnie w podróży służbowej, warto jednak znaleźć przynajmniej jedno popołudnie na zwiedzanie. W Guangzhou odbywają się duże międzynarodowe targi elektroniczne Canton Fair.
- Nocleg: W Guangzhou znajduje się dużo wygodnych hoteli klasy Business, ale ceny za noc są dość wysokie i zaczynają się od 150zł.
- Dojazd:
- W mieście znajduje się duże międzynarodowe lotnisko. Niestety nie ma lotów bezpośrednio z Polski, można więc lecieć najpierw do Pekinu, a z Pekinu do Guangzhou lot trwa tylko 3,5 godziny.
- Do Guangzhou można też dotrzeć pociągiem z Hong Kongu. Ze stacji Hung Hom odjeżdża kilka pociągów dziennie, do stacji Guangzhou North. Podróż zajmuje 2 godziny. Trzeba pamiętać jednak, aby na dworcu być przynajmniej 30 min. wcześniej, żeby mieć czas na odprawę paszportową.
- Komunikacja miejska w Guangzhou:
- W mieście jest bardzo bobrze rozbudowana sieć metra.
- Można również poruszać się po mieście autobusem, ale niestety większość linii i przystanków jest opisana tylko w chińskich znakach.
- Taksówki w Guangzhou są nie drogie, ale taksówkarze zazwyczaj nie znają angielskiego, oraz trudno jest im zrozumieć nazwy miejsc wymawiane przez obcokrajowców, może wiec być duży problem z komunikacją. Zazwyczaj nie potrafią również rozczytać nazw zapisanych literami łacińskimi, jeśli więc chcemy z dworca/lotniska udać się do naszego hotelu, najlepiej jest wcześniej wydrukować sobie jego nazwę w chińskich znakach.
- Mapę oraz więcej informacji praktycznych można znaleźć tutaj.
Karolina
I znów zaskakujesz, bo choć wiem jak ważne jest G. dla Chin, to nie wiedziałam że to trzecie miasto po Pekinie i Szanghaju. Kojarzyło mi się bardziej z przeróżnymi targami niż kulturą, a jak widać zostało jej tam jeszcze całkiem sporo.