Koniec roku, zbliżający się Sylwester, a my planujemy kolejną podróż. Nowy Rok znów spędzamy w drodze. Tym razem odkrywamy jedno z “zaginionych miast”, starożytną stolicę Kambodży.
Siem Reap to niewielkie miasto w południowo-zachodniej części kraju, oddalone o około 300 km od stolicy Kambodży Phnom Penh. W chwili obecnej zamieszkuje w nim ok 189,2 tys. mieszkańców. W drugiej połowie XIX wieku na terenie współczesnego miasta Francuscy koloniści odkryli (przynajmniej dla świata zachodniego) legendą stolicę państwa Khmerów. Największe miasto świata z przed rewolucji przemysłowej, Angkor w latach od 803 do 1432 było stolicą imperium, którego spadkobiercą jest dzisiejsza Kambodża. Dziś większość ruin pozostałych z historycznego miasta porasta dżungla. Jedynie najcenniejszy zabytek, świątynia Angkor Wat zachowała się w prawie nienaruszonym stanie do dziś. Gigantyczny obszar ukrytego w zaroślach dżungli miasta jest powoli odkrywany na nowo. Od początku XX wieku prowadzone są tu prace konserwacyjne, które umożliwiły turystom zobaczyć ten kawałek zaginionego świata. Nasz plan na czterodniową wizytę w Kambodży, to nie tylko zwiedzenie imponujących ruin, ale również poznanie historii miasta od jego wnętrza.
Siem Reap stało się dostępne dla turystów dopiero kilka lat temu, po zakończeniu wojny domowej. Wcześniej od 1979 roku, przez prawie dwadzieścia lat w Kambodży panowała dyktatura Czerwonych Khmerów. Ta organizacja terrorystyczna wybiła prawie 20% społeczeństwa, a większość pozostałej ludności cierpiała głód. Mieszkańców miast rozpędzono po wsiach, dzieci nie mogły chodzić do szkoły, ludzie żyli w ciągłym strachu przed wojskiem. Gdy w roku 1998 wojna domowa dobiegała końca, a do Kambodży wprowadzono wojska pokojowe ONZ, mieszkańcy mogli odetchnąć z ulgą. W dużej części kraju walki niestety trwały nadal, aż do 2001 roku. Nasz przewodnik, który oprowadzał nas po starożytnych ruinach, dopiero w wieku 12 lat mógł rozpocząć edukację w buddyjskiej szkole. Jego rodzice sami nie byli wykształconymi ludźmi, a w czasie wojny, aby przetrwać zmuszeni byli polować w dżungli na dzikie zwierzęta. Mieli jednak świadomość, że jedyną możliwością, aby poprawić los swoich dzieci, to posłać je do szkoły. Coraz więcej mieszkańców Kambodży reprezentuje takie myślenie, niestety jednak nadal jest w tym kraju wiele ludzi nie mających podstawowej edukacji.
Po zakończeniu walk zbrojnych do miasta Siem Reap mogli powrócić również naukowcy i konserwatorzy z innych krajów, żądni poznania tajemnic krytych przez zaginione miasto. Badacze chcąc pozyskać fundusze na swoje prace, rozsławili to miejsce w na cały świat. Siem Reap odwiedza na przykład ogromna ilość turystów z Japonii, a duży ośrodek badawczy z tego kraju prowadzi tu swoje prace. Jest to motywacją dla wielu mieszkańców, aby uczyć się nawet tak trudnego języka jak Japoński. Ostatnio też wzrasta liczba coraz bogatszych turystów z Chin, a w Siem Reap nie brakuje również przewodników znających język Chiński.
Mieszkańcy miasta ogromnie zyskują na popularności zabytkowych ruin Angkor. Kwitnie tu handel i hotelarstwo. W ostatnich latach pobudowano nawet niewielkie międzynarodowe lotnisko, które znajduje się zaledwie 20 minut tuktukiem od centrum. Odprawa na tym malutkim lotnisku trwa dosłownie chwilę, a wizę turystyczną dostaje się od ręki.
Wiele hoteli pozostałych jeszcze z epoki kolonii Francuskiej jest restaurowanych. Zatrzymaliśmy się właśnie w jednym z takich niedrogich hoteli, usytuowanym w samym centrum miasteczka. Mimo iż hotel był dość stary, było w nim czysto i zadbanie. Obruga była bardzo grzeczna i pomocna. W upalny dzień przybycia, młody chłopak przywitał nas w progu z zimnymi ręczniczkami do odświeżenia i wskazał miejsca na wygodnej kanapie do odpoczęcia. Poczuliśmy się jak postacie z filmu, którego akcja toczy się w czasach kolonialnych.
Kambodża to nadal rozwijający się kraj, ale widać, że ludzie starają się poprawić swoją sytuacje ekonomiczną. Restauracje oraz towary oferowane turystom na dużym targu w centrum Siem Reap nie są drogie, to dodatkowo przyciąga turystów. Mimo tropikalnego upału, egzotyka miejsca zachęca odwiedzających do wysiadywania w otwartych w restauracjach, gdzie jedynym ochłodzeniem są niewielkie wentylatory zawieszone pod sufitem. Podczas lunch można usiąść na tarasie jednej z restauracji i poobserwować zatłoczone skuterami miasto, gdzie panuje atmosfera jak z filmu szpiegowskiego.
Goście chętnie też oddają się zakupom. Zwłaszcza popularna jest bawełniana odzież. Za 5 dolarów można kupić bawełniane spodnie w Kambodżańskim stylu, letnią zwiewną sukienkę lub kaszmirowy szalik. Jak najbardziej można się targować, jednak ze względu na szacunek do pracy lokalnej społeczności nie powinno się upierać przy zbyt niskich cenach. Takie zakupy na początku wyprawy są bardzo praktyczne, bo dzięki temu można ograniczyć swój bagaż przynajmniej na przylocie i zaoszczędzić na praniu. Jeśli jednak chcemy coś przeprać na miejscu jest dużo małych sklepików, w których nie drogo można oddać swoje rzeczy do prania.
Oprócz zakupów i jedzenia to co w Siem Reap najciekawsze do robienia, to oczywiście zwiedzanie świątyń starożytnego miasta, a jest ich podobno ponad 200. Opcji na zorganizowania tego też jest wiele. Nie mało zagranicznych turystów decyduje się wynająć na miejscu rowery i w ten sposób zwiedzić ruiny w obrębie miasta. To jest pewnie najtańsza i najswobodniejsza opcja, odpowiednia na porę suchą, kiedy temperatury powietrza utrzymują się między 24 a 32 stopnie. Pora sucha, która wypada w zimę, jest też najlepszym czasem w roku na odwiedzenie tej części Kambodży. Latem obszar ten nawiedzają monsunowe deszcze, a temperatura sięga nawet 40 stopni. Gdy upały nie jest jeszcze zbyt uciążliwy i nie ma jeszcze monsunowych deszczy, można zdecydować się na wynajęcie tuktuka (skuter z podczepianą przyczepą-karetą, z czterema miejscami siedzącymi). Dzień zwiedzania w ten sposób nie powinien kosztować więcej niż 20 USD. Jest to dobra opcja zwłaszcza na odwiedzenie miejsc dalej położonych od miasta. Trzeba mieć jednak na uwadze, że jakość Kambodżańskich dróg jest naprawdę kiepska. W porze suchej deszcze nie padają nawet 6 miesięcy i piasek na nieutwardzonej drodze wysycha na przysłowiowy pieprz. Przy przejeździe każdego pojazdu unosi się tabun kurzu i piasku. Może nas też trochę wytrząść, ale tego nie unikniemy nawet w samochodzie. Jeśli natomiast kierowca tuktuka jest rozmowny, można dowiedzieć się od niego różnych ciekawostek z życia lokalnej społeczności.
Najbardziej wygodną opcją jest zwiedzanie z przewodnikiem. W mieście jest niezliczona ilość agencji turystycznych oferujących wycieczki z przewodnikiem oraz dojazdem samochodem. Punktem spotkania jest zazwyczaj hotel na terenie miasta, w którym mamy zakwaterowanie. Czasem w cenę wycieczki wliczony jest lunch, bilety wstępu na tereny zabytkowych świątyń, a nawet obiad i wieczorne przedstawienie tradycyjnego Kambodżańskiego tańca. Można wybrać opcję całodniową (ok 8 godzin zwiedzania) lub ranną, czy popołudniową (po cztery godziny każda). Jeśli zdecydujemy się na wykupienie takiej wycieczki, polecam przed wyjazdem porównać ceny oraz sprawdzić opinie w internecie. Jak wspomniałam wcześniej Kambodżańscy przewodnicy uczą się wielu języków, ja jednak nie znalazłam żadnej tego typu wycieczki prowadzonej w języku polskim, a najczęściej oferowanym językiem jest oczywiście angielski.
Taka zorganizowana wycieczka, zdaje się być najlepszą opcją przy ograniczonym czasie i gdy chce się zwiedzić miejsca odległe od miasta. My skorzystaliśmy z trzech takich wycieczek. Pierwsza wycieczka popołudniowa była z grupą Japońskich turystów i z mówiącym po japońsku przewodnikiem. Niestety jego angielski był na bardzo niskim poziomie, a podobno i japoński też niewiele lepszy. Na ten dzień mieliśmy zaplanowane zwiedzanie oddalonej o 70km od Siem Reap świątyni Beng Mealea. Skorzystanie z dojazdu było więc tu niezbędne.
Na drugi dzień wyprawy poświęciliśmy na zobaczenie znajdujących się w obrębie miasta ruin Angkor Thom, Ta Prohm oraz największej i najlepiej zachowanej świątyni Angkor Wat. Plan na ten dzień zdecydowanie mogliśmy wykonać sami, bez wykupywania zorganizowanej wycieczki. Nie wiedząc jednak o tym zdecydowaliśmy się na wynajęcie anglojęzycznego przewodnik. Zyskaliśmy na tym tyle, że pan który nas oprowadzał nie tylko bardzo dobrze znał język i detale dotyczące historii odwiedzanych miejsc, ale również zdradził nam wiele o życiu lokalnej społeczności.
Ostatnia, również japońsko języczna wycieczka obejmowała wędrówkę po dżungli. Do ukrytego w chaszczach monsunowego lasu Kobal Speen oraz parku narodowego Phnom Kulen, można się dostać jedynie tuktukiem lub samochodem. Moim zdaniem ta wyprawa wymagała wsparcia osoby znającej lokalne ścieżki. Na drodze naszej wędrówki spotkaliśmy dwóch zagubionych turystów, którzy kierowali się co prawda szlakiem, ale i to nie pomogło im bezbłędnie trafić do celu, poprosili więc naszego przewodnika o wsparcie. Planując sposób zwiedzania zabytków Angkor, najlepiej jest kierować się odległością i łatwością dostępu. Tam gdzie sprawiłoby nam problem dojechanie rowerem, można zdecydować się na tuktuk, których kierowcy wyczekują pod każdym hotele. Jeśli natomiast wyprawa wymaga marszu po dżungli oraz przemieszczanie się na duże odległości poza miastem, można zdecydować się na zorganizowaną wyprawę z przewodnikiem.
W następnym wpisie postaram się przybliżyć nasze doświadczenia ze zwiedzania oraz jakie wrażenie wywarły na nas zabytki zaginionego miasta. Postaram się również wprowadzić w klimat tajemnic skrywanych przez mury Angkor, o których opowiadali nam przewodnicy.
Informacje praktyczne:
Wiza turystyczna do Kambodży wydawane jest po przylocie na lotnisku i kosztuje 30USD. Należy zabrać ze sobą dwa zdjęcie w formacie paszportowym. Dużo wygodniejsze jest jednak wyrobienie e-visa przez internet. Można to zrobić na stronie, a gotowa wiza jest przesyłana na adres e-mail, w ciągu 4 dni. Do wyrobienia e-wizy potrzebne jest plik ze zdjęciem paszportowym w formacie JPG.
W Kambodży, za wszystko można płacić w dolarach amerykańskich. W dolarach też są podawane wszystkie ceny. Co prawda istnieje lokalna waluta, ale nawet reszta w większości sklepów będzie wydana w dolarach. Właściwie to lokalną walutę nie bardzo jest nawet gdzie wymienić.
W centrum Siem Reap jest kilka banków, a przy głównym targu znajduje się parę bankomatów, gdzie można wypłacić gotówkę z karty visa. Niestety jednak poza samym centrum bankomatów nie ma praktycznie wcale.
Za większość usług płaci się gotówką: w restauracjach, za bilety wstępu, w lokalnych sklepach. W większości hoteli można zapłacić kartą visa.
Jeśli korzysta się z usług przewodnika, oprócz opłaty do agencji, przewodnik oraz kierowca oczekuje dostać napiwek. Trudno powiedzieć ile to powinno być, ale można liczyć się z dodatkowym wydatkiem w wysokości 10-20% ceny wycieczki.
Na teren kompleksu Angkor jest jeden bilet wstępu. Jednodniowy bilet kosztuje 20USD, natomiast na trzy dni 40USD. Oddzielne bilety potrzebne są do świątyni Beng Mealea (5USD), Koh Ker (10USD), oraz parku narodowego Phnom Kulen (20USD).
Wynajęcie tuktuka na dzień zwiedzania to koszt ok. 20USD. Przy wynajęciu na pół dnia płaci się zazwyczaj tą samą kwotę.
Na lotnisko i z lotniska do hotelu można dotrzeć taksówką lub tuktukiem (tuktuk zabierze dwie osoby i jedną dużą walizkę lub dwa plecaki). Tuktuk/taksówkę można zamówić w hotelu. Wiele hoteli oferuje odbiór z lotniska w cenie pokoju. Tukkuk na lotnisko kosztuje zaledwie 5 dolarów.
Ceny w restauracjach są różne, ale jeśli nie zdecydujemy się na coś wykwintnego to koszt dwuosobowego obiadu nie powinien przekraczać 20USD.
Naszą anglojęzyczną wycieczkę z przewodnikiem rezerwowaliśmy na stronach Asiatravel.com.
W Kambodżyw gniazdkach jest to samo napięcie co w Polsce. W hotelach są trzy typy gniazdek C (jak w Polsce), G (jak w Wielkiej Brytanii) oraz A (jak w Japonii).
Karolina
Po Twojej notce jestem już przekonana na 101% że tam spędzę następne wakacje! I czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy 🙂
Angkor – „zaginione miasto” – W CIEKAWYCH MIEJSCACH
[…] Informacje praktyczne dotyczące wyjazdu do Siem Reap i zwiedzania Angkor opisałam we wpisie: „Kambodża – Siem Reap – Angkor„ […]